Jeśli nie ma rozłąki, nie ma słodyczy spotkania.
~Hafiz
~Hafiz
Drogi Pamiętniku,
Dziś mija miesiąc od mojej przemiany w wampira. Od mojego wypadku, od śmierci Alarica, od odejścia Damona. Cały mój świat stanął na głowie. Minął już miesiąc, a oni nadal traktują mnie, jak kruchą, niewinną istotę, która potrzebuje pomocy. Stefan stara się być przy mnie cały czas. Gdy on nie może, Caroline przychodzi na babskie pogaduchy. Ciągle mówi o Klausie albo Tylerze. Z Bonnie spędzam niewiele czasu, bo każdą chwilę poświęca na znalezieniu zaklęcia, bym z powrotem była człowiekiem. Może na początku w to wierzyłam, ale teraz wiem, że to nie możliwe. Jeśli pierwotni nie znają sposobu na zamianę z powrotem w człowieka, to znaczy, że go nie ma. Tak, pierwotni - wszyscy wyjechali, nawet Klaus. Życie stało się o wiele spokojniejsze, można by powiedzieć monotonne. Jednak mi to nie przeszkadza. Jest dobrze tak, jak jest. Jeremie wyjechał gdzieś ze szkoły. Nie dziwie się mu. Jest jeszcze młody, to wszystko go przytłacza. Najgorzej jest z Mattem. On jako jedyny zawsze ufał Rebece, a teraz ma wyrzuty. Nie oskarżałam go o swoją śmierć, zresztą Rebeki też nie. Zrobiła to, by ratować rodzinę, zachowała się nieodpowiedzialnie, ale poniekąd miała dobre intencję. Jest podobna do Damona, zrobi wszystko dla bliskich. Wiem, że on wyjechał przeze mnie. Przed wypadkiem rozmawiałam z nim, wybrałam Stefana - a potem, podczas przemiany, wróciły do mnie wspomnienia. Damon zawsze mnie zaskakiwał, ale nigdy nie znałam go z tej strony. Nie powinnam o nim teraz myśleć. Damon to historia, jednak brakuje mi go.
***
- Dowiedziałeś się czegoś od niego? - spytał Jeremie, gdy doszliśmy do hotelu.
- Można tak powiedzieć - odparłem
- A więc? - dodał po krótkiej chwili milczenia. Spojrzałem na niego z miną w stylu " Naprawdę muszę ci mówić" i przewróciłem oczami.
- Tomas coś kombinuje. Dawno temu krążyły plotki, że zakłada armie ludzi, która będzie w stanie zniszczyć wampiry.
- Ale przecież on sam jest wampirem?!
- No właśnie. Do tej pory każdy miał go za świra, przecież ludzie nie są w stanie pokonać wampirów.
- A więc w czym problem?
- Tomas jest inteligentnym człowiekiem. Musiał coś wymyślić, inaczej nie spędził by pół wieku w jednym miejscu.
- I co teraz zrobimy - odezwał się Jeremie, gdy byli już w swoim pokoju hotelowym.
- Nie mam wyjścia - odparłem siadając na łóżko - Muszę z kimś porozmawiać - sięgnąłem po telefon i wykręciłem dobrze mi znany numer.
***
- Jak myślicie, czy Klaus kiedyś wróci do swojego ciała? - spytała Caroline, układając kanapki na talerzu.
- Jeśli Bonnie mu na to pozwoli - powiedziałam i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Może kiedyś. - odparła czarownica
- Nie możesz mieć dla siebie i Klausa, i Tylera. Oddaj mi tego drugiego - zaśmiała się Caroline.
- Ale tym pierwszym też nie pogardzisz - dodałam i wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem. W tej samej chwili, zadzwonił mój telefon. Podeszłam do stołu na którym leżał i wytarłam brudne ręce o fartuszek. Sięgnęłam po komórkę: Numer nie znany, odebrałam.
- Halo? - spytałam, jednak nikt mi nie odpowiedział. - Halo? - powtórzyłam.
- Cześć - usłyszałam po chwili
- Damon?- gdy wypowiedziałam to imię Caroline i Bonnie spojrzały na mnie.
- Miło cię znowu słyszeć - odparł. Chciałam mu odpowiedzieć "Ciebie również", ale wykrztusiłam tylko:
- Po co dzwonisz?
- Mam parę spraw, które musimy załatwić. Stefan jest z tobą?
- Nie, nie ma go.
- Powiedz mu, że przyjeżdżam i mam ze sobą Jeremiego - usłyszawszy imię brata, zatkało mnie.
- Co on z tobą robi?
- Szczerze, nie mam pojęcia - odparł, a ja wyobraziłam sobie, jak teraz się uśmiecha.
- Dasz mi go?
- Jer, siostra chce z tobą gadać. - powiedział odsuwając, telefon od ucha.
- Elena? - usłyszałam cichy głos brata.
- Jeremie, dlaczego nie jesteś na wycieczce? - spytałam, ale zanim zdążył odpowiedzieć, zrozumiałam - Nie było żadnej wycieczki?!
- Musiałem znaleźć Damona - odparł.
- Nie dzwonił by bez konkretnej przyczyny. Coś musiało się stać - odparła Elena, patrząc na siedzącego obok niej Stefana.
- Ale dlaczego Jeremie pojechał do niego? - spytał Caroline
- Może potrzebował wsparcia, a ja mu go nie dałam - Elena posmutniała
- Nie mów tak. On po prostu chciał się stąd wyrwać - powiedział Stefan, po czym objął Elene.
- Już są - odparła Caroline, słysząc kroki przed domem. W tej właśnie chwili drzwi się otworzyły i wszedłem do środka. Jeremie był tuż za mną. Obawiał się tego spotkania, bo nie wiedział, co powiedzieć Elenie.
- Jeremie - Elena poderwała się, podeszła do niego i przytuliła go. Potem spojrzała na mnie.
- Damonie - odezwała się, nie podchodząc do mnie.
- Eleno - odparłem, po czym uśmiechnąłem się i spojrzałem na Stefana - Jak miło was znowu widzieć.
- O czym chciałeś porozmawiać - powiedział Stefan i wstał. Rozglądnąłem się po pokoju, po czym odpowiedziałem
- Może pójdziemy się przejść? Chciałbym porozmawiać tylko z tobą
- Nie mam nic do ukrycia przed nimi - odparł, a ja jeszcze raz rozglądnąłem się po pokoju. Spojrzałem na Bonnie, która starała się mnie lekceważyć.
- No dobrze, może chociaż pozwolicie nam odpocząć - odwróciłem się do Jeremiego, który stał obok Eleny - Przebyliśmy długą drogę, jesteśmy zmęczeni
- Jeśli Bonnie mu na to pozwoli - powiedziałam i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Może kiedyś. - odparła czarownica
- Nie możesz mieć dla siebie i Klausa, i Tylera. Oddaj mi tego drugiego - zaśmiała się Caroline.
- Ale tym pierwszym też nie pogardzisz - dodałam i wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem. W tej samej chwili, zadzwonił mój telefon. Podeszłam do stołu na którym leżał i wytarłam brudne ręce o fartuszek. Sięgnęłam po komórkę: Numer nie znany, odebrałam.
- Halo? - spytałam, jednak nikt mi nie odpowiedział. - Halo? - powtórzyłam.
- Cześć - usłyszałam po chwili
- Damon?- gdy wypowiedziałam to imię Caroline i Bonnie spojrzały na mnie.
- Miło cię znowu słyszeć - odparł. Chciałam mu odpowiedzieć "Ciebie również", ale wykrztusiłam tylko:
- Po co dzwonisz?
- Mam parę spraw, które musimy załatwić. Stefan jest z tobą?
- Nie, nie ma go.
- Powiedz mu, że przyjeżdżam i mam ze sobą Jeremiego - usłyszawszy imię brata, zatkało mnie.
- Co on z tobą robi?
- Szczerze, nie mam pojęcia - odparł, a ja wyobraziłam sobie, jak teraz się uśmiecha.
- Dasz mi go?
- Jer, siostra chce z tobą gadać. - powiedział odsuwając, telefon od ucha.
- Elena? - usłyszałam cichy głos brata.
- Jeremie, dlaczego nie jesteś na wycieczce? - spytałam, ale zanim zdążył odpowiedzieć, zrozumiałam - Nie było żadnej wycieczki?!
- Musiałem znaleźć Damona - odparł.
***
- Nie wiem czy przyjazd Damona to dobry pomysł - powiedziała Bonnie, kręcąc się po salonie domu Stefana.- Nie dzwonił by bez konkretnej przyczyny. Coś musiało się stać - odparła Elena, patrząc na siedzącego obok niej Stefana.
- Ale dlaczego Jeremie pojechał do niego? - spytał Caroline
- Może potrzebował wsparcia, a ja mu go nie dałam - Elena posmutniała
- Nie mów tak. On po prostu chciał się stąd wyrwać - powiedział Stefan, po czym objął Elene.
- Już są - odparła Caroline, słysząc kroki przed domem. W tej właśnie chwili drzwi się otworzyły i wszedłem do środka. Jeremie był tuż za mną. Obawiał się tego spotkania, bo nie wiedział, co powiedzieć Elenie.
- Jeremie - Elena poderwała się, podeszła do niego i przytuliła go. Potem spojrzała na mnie.
- Damonie - odezwała się, nie podchodząc do mnie.
- Eleno - odparłem, po czym uśmiechnąłem się i spojrzałem na Stefana - Jak miło was znowu widzieć.
- O czym chciałeś porozmawiać - powiedział Stefan i wstał. Rozglądnąłem się po pokoju, po czym odpowiedziałem
- Może pójdziemy się przejść? Chciałbym porozmawiać tylko z tobą
- Nie mam nic do ukrycia przed nimi - odparł, a ja jeszcze raz rozglądnąłem się po pokoju. Spojrzałem na Bonnie, która starała się mnie lekceważyć.
- No dobrze, może chociaż pozwolicie nam odpocząć - odwróciłem się do Jeremiego, który stał obok Eleny - Przebyliśmy długą drogę, jesteśmy zmęczeni
- Tak, Damon ma rację. W samochodzie mało spaliśmy. - odezwał się niespodziewanie młody Gilbert.
- Dobrze, prześpijcie się - powiedziała Elena, uwalniając z uścisku brata. - Porozmawiamy wieczorem? - spojrzała na niego, a on tylko kiwnął głową.
Ruszyliśmy razem na górę. Ja zająłem swoją, od dawna nie używaną sypialnie, a Jeremie poszedł do pokoju gościnnego. Szczerze, to nie byłem na tyle zmęczony, żeby nie móc rozmawiać, ale wolałem porozmawiać tylko ze Stefanem. Bonnie i Caroline zdecydowanie za mną nie przepadały, a Elena... to Elena.
Nie wiem dlaczego tu jestem. Stałam przed zamkniętymi drzwiami sypialni Damona, z nadzieją... no właśnie, z nadzieją na co? Jeremie zasnął jakąś godzinę temu. Caroline poszła do swojej mamy, by dać jej więcej jakiegoś eliksiru, który Bonnie stworzyła, by Rada zapomniała o tym, co powiedział im Alaric. Stefan niedawno wyszedł, co prawda chciał ze mną zostać, ale pozwoliłam mu pójść. Teraz pewnie siedzi z Bonnie nad jej księgami, nadal myślą że coś wskórają.
- Eleno? - usłyszałam głos Damona i dopiero teraz zorientowałam się, że własnie wyszedł z pokoju.
- Obudziłam cię? - spytałam, przyglądając mu się.
- Byłaś cicho jak myszka, jak mogłaś mnie obudzić? - powiedział, uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech
- Wyspałeś się?
- Można tak powiedzieć. Gdzie Stefan? - wampir rozglądnął się po korytarzu,
- Wyszedł
- Nie bał się zostawić cię ze mną? - odparł z ironicznym uśmiechem
- Jesteś jego bratem - zaśmiałam się.
- Nie obliczalnym bratem - spojrzał mi w oczy, jednak ja natychmiast popatrzyłam w innym kierunku - Wejdziesz? - otworzył szerzej drzwi do pokoju. Nie odpowiedziałam, tylko weszłam do środka. Nie byłam w jego sypialni od ponad miesiąca, jednak wszystko wyglądało tak, jak przedtem.
- Co robiłeś przez ostatni miesiąc? - spytałam, siadając na łóżko, on podszedł do ściany naprzeciw i oparł się o nią. Wiedziałam, że chce zachować dystans.
- Nic ciekawego. Odnowiłem dawne znajomości. - odparł, ścierając ręką kurz z półki, obok której stał. - A co działo się tutaj? - spytał, spoglądając na mnie.
- Od mojej przemiany - powiedziałam niepewnie - Klaus pod postacią Tylera wyjechał z miasta, aby znaleźć sposób na cofnięcie przemiany. Reszta pierwotnych również gdzieś wyjechała.Zapanował spokój.
- I pojawiłem się ja - zaśmiał się.
- Tak, i pojawiłeś się ty - również się zaśmiałam. - O czym chciałeś porozmawiać ze Stefanem?
- O naszych dawnych znajomych. Mogą zacząć sprawiać kłopoty, a ja nie chciałem, aby coś was zaskoczyło - odparł, z uśmiechem na ustach. Już zapomniałam, jak dobrze mi się z nim rozmawiało. Był jak przyjaciel, bratnia dusza, tak bardzo mi go brakowało...
- Ciesze się, że wróciłeś - odparłam. Chciałam się spytać dlaczego wyjechał, ale nie miałam na tyle odwagi.
- A ja się ciesze, że jestem tu mile widziany - zamilkł na chwile - Przynajmniej przez ciebie - uśmiechnął się.
Zapadła niezręczna cisza.Patrzyliśmy na siebie, jak nigdy. Chciałam wyczytać z jego twarzy jakiekolwiek emocje, jednak nigdy nie byłam w tym dobra. Wydawało mi się, że widzę dawnego Damona, tego, który pomagał mi w uratowaniu Stefana. Tego, który przyjaźnił się z Alarikiem. Tego, który miał uczucia.
- Powinnam już iść - odparłam, wstając z łóżka.
- Jeśli nie chcesz nie musisz. - podszedł do mnie. Byliśmy niebezpiecznie blisko. Niemal czułam jego oddech.Ruszyłam natychmiast w stronę drzwi. Wiedziałam, że jeśli stałabym tam dłużej, mogłoby to się źle skończyć.
- Damonie - obróciłam się, stojąc w progu. Chłopak natychmiast na mnie spojrzał.
- Tak? - spytał z wyczuwalną nadzieją w głosie.
- Tęskniłam za tobą - odparłam. Nie wiem, czy właśnie to chciałam powiedzieć.
- Ja za tobą też - odpowiedział z uśmiechem na twarzy, a ja wyszłam z jego pokoju. Idąc korytarzem obróciłam się jeszcze, by sprawdzić czy za mną idzie Nikogo jednak tam nie było.
- Stefanie znalazłeś coś? - spytała Bonnie, dokładnie przeglądając kolejną księgę.
- Nie - odparłem i uderzyłem w stos książek leżących obok.
- Uspokój się, musi być jakiś sposób - czarownica spojrzała na mnie.
- Wiesz dobrze, że dawno byśmy już coś znaleźli. W żadnej z tych ksiąg nie było wzmianki o powrotnej przemianie, zmarnowaliśmy na to miesiąc Bonnie
- Nie mów tak. Robimy to dla Eleny, a teraz kiedy jeszcze Damon jest w mieście... Musimy coś wymyślić - czarownica wróciła do przeglądania ksiąg.
- To moja wina - powiedziałem po chwili milczenia - Pozwoliłem na to, by Damon stał się kimś ważnym w jej życiu, a potem - zawiesiłem na chwile głos, po czym dodałem niemal szeptem - potem patrzyłem jak umiera, nic nie zrobiłem
- Nie mówi tak - przerwała mi Bonnie - Elena była by wściekła, gdybyś nie uratował Matta. Postąpiłeś słusznie, a Damon... niedługo znowu wyjedzie i wszystko wróci do normy.
- Mam taką nadzieje - powiedziałem i znowu zabrałem się do przeglądania ksiąg. Robiliśmy to niemal codziennie od miesiąca, a póki co, nic nie znaleźliśmy. Nawet ja zacząłem tracić nadzieje, bo gdyby istniał jakiś sposób... nawet Klaus chciałby go poznać.
- Witaj - uśmiechnąłem się
- Damonie, co ty tu robisz? - spytała trochę zaskoczona.
- Stęskniłem się za Mistic Falls, nie cieszysz się moją wizytą?
- Jest mi to obojętne - odwróciła natychmiast wzrok.
- Dalej kradniesz wampirą krew? - spytałem nieco ciszej.
- Jeśli chcesz wiedzieć czy ratuje ludziom życie, to odpowiedź brzmi tak - powiedziała, a w jej głosie słychać było nutkę irytacji.
- I to samo zrobiłaś Elenie? Uratowałaś jej życie? - spytałem ironicznie
- Dobrze wiesz, że gdyby nie ja, Elena by zginęła.
- Czujesz się wybawczynią? Mam ci kupić koszulkę super lekarz?
- Daruj sobie. Nie masz kogo obwiniać o to co się stało, więc znęcasz się nade mną.
- Nie mam kogo obwiniać? Jeremie i Matt wywieźli ją bez mojej wiedzy. Klaus chciał wybrać z niej całą krew, Rebeka spowodowała wypadek, Stefan pozwolił jej umrzeć, a ty wstrzyknęłaś Elenie moją krew i ja nie mam kogo obwiniać? Każdy jest winny, każdy oprócz mnie.
- To wszystko było wypadkiem, nieszczęśliwym splotem wydarzeń - powiedziała niepewnie.
- I tak mówi lekarz? To tylko przypadek? - wstałem, nadal patrząc na nią.
- Takie jest życie Damonie
- Elena nie nadaje się do takiego... życia - ostatnie słowo wypowiedziałem z obrzydzeniem i ruszyłem w stronę wyjścia. Zanim doszedłem do drzwi ktoś na mnie wpadł, spojrzałem na twarzy owej osoby.
- Elena? - spytałem zdziwiony
- Damonie - usłyszałem mocny, kobiecy głos.
- Katerine - wampirzyca uśmiechnęła się natychmiast - Co ty tu robisz? - dodałem
- Tęskniłam. Spotkamy się wieczorem? Muszę z wami porozmawiać - odparła dość twardym tonem - Będę u was o dziesiątej wieczorem. Do zobaczenia - musnęła mój policzek i podeszła do baru, a ja wyszedłem.
_______________________________________________________________________
Ponad 1000 wyświetleń w dziewięć dni, nie mogę w to uwierzyć! Jesteście niesamowici!Pomysły, które podsuwaliście mi pod rozdziałem drugim, postaram się stopniowy wykorzystywać. Oczywiście nadal możecie pisać co chcecie jeszcze zobaczyć w moim opowiadaniu. :) Dziękuje również za ocenę mojego bloga (dostałam czwóreczkę) przez I ♥ Zayn. Tu możecie przeczytać ocenę i skomentować ją.
- Dobrze, prześpijcie się - powiedziała Elena, uwalniając z uścisku brata. - Porozmawiamy wieczorem? - spojrzała na niego, a on tylko kiwnął głową.
Ruszyliśmy razem na górę. Ja zająłem swoją, od dawna nie używaną sypialnie, a Jeremie poszedł do pokoju gościnnego. Szczerze, to nie byłem na tyle zmęczony, żeby nie móc rozmawiać, ale wolałem porozmawiać tylko ze Stefanem. Bonnie i Caroline zdecydowanie za mną nie przepadały, a Elena... to Elena.
***
Nie wiem dlaczego tu jestem. Stałam przed zamkniętymi drzwiami sypialni Damona, z nadzieją... no właśnie, z nadzieją na co? Jeremie zasnął jakąś godzinę temu. Caroline poszła do swojej mamy, by dać jej więcej jakiegoś eliksiru, który Bonnie stworzyła, by Rada zapomniała o tym, co powiedział im Alaric. Stefan niedawno wyszedł, co prawda chciał ze mną zostać, ale pozwoliłam mu pójść. Teraz pewnie siedzi z Bonnie nad jej księgami, nadal myślą że coś wskórają.
- Eleno? - usłyszałam głos Damona i dopiero teraz zorientowałam się, że własnie wyszedł z pokoju.
- Obudziłam cię? - spytałam, przyglądając mu się.
- Byłaś cicho jak myszka, jak mogłaś mnie obudzić? - powiedział, uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech
- Wyspałeś się?
- Można tak powiedzieć. Gdzie Stefan? - wampir rozglądnął się po korytarzu,
- Wyszedł
- Nie bał się zostawić cię ze mną? - odparł z ironicznym uśmiechem
- Jesteś jego bratem - zaśmiałam się.
- Nie obliczalnym bratem - spojrzał mi w oczy, jednak ja natychmiast popatrzyłam w innym kierunku - Wejdziesz? - otworzył szerzej drzwi do pokoju. Nie odpowiedziałam, tylko weszłam do środka. Nie byłam w jego sypialni od ponad miesiąca, jednak wszystko wyglądało tak, jak przedtem.
- Co robiłeś przez ostatni miesiąc? - spytałam, siadając na łóżko, on podszedł do ściany naprzeciw i oparł się o nią. Wiedziałam, że chce zachować dystans.
- Nic ciekawego. Odnowiłem dawne znajomości. - odparł, ścierając ręką kurz z półki, obok której stał. - A co działo się tutaj? - spytał, spoglądając na mnie.
- Od mojej przemiany - powiedziałam niepewnie - Klaus pod postacią Tylera wyjechał z miasta, aby znaleźć sposób na cofnięcie przemiany. Reszta pierwotnych również gdzieś wyjechała.Zapanował spokój.
- I pojawiłem się ja - zaśmiał się.
- Tak, i pojawiłeś się ty - również się zaśmiałam. - O czym chciałeś porozmawiać ze Stefanem?
- O naszych dawnych znajomych. Mogą zacząć sprawiać kłopoty, a ja nie chciałem, aby coś was zaskoczyło - odparł, z uśmiechem na ustach. Już zapomniałam, jak dobrze mi się z nim rozmawiało. Był jak przyjaciel, bratnia dusza, tak bardzo mi go brakowało...
- Ciesze się, że wróciłeś - odparłam. Chciałam się spytać dlaczego wyjechał, ale nie miałam na tyle odwagi.
- A ja się ciesze, że jestem tu mile widziany - zamilkł na chwile - Przynajmniej przez ciebie - uśmiechnął się.
Zapadła niezręczna cisza.Patrzyliśmy na siebie, jak nigdy. Chciałam wyczytać z jego twarzy jakiekolwiek emocje, jednak nigdy nie byłam w tym dobra. Wydawało mi się, że widzę dawnego Damona, tego, który pomagał mi w uratowaniu Stefana. Tego, który przyjaźnił się z Alarikiem. Tego, który miał uczucia.
- Powinnam już iść - odparłam, wstając z łóżka.
- Jeśli nie chcesz nie musisz. - podszedł do mnie. Byliśmy niebezpiecznie blisko. Niemal czułam jego oddech.Ruszyłam natychmiast w stronę drzwi. Wiedziałam, że jeśli stałabym tam dłużej, mogłoby to się źle skończyć.
- Damonie - obróciłam się, stojąc w progu. Chłopak natychmiast na mnie spojrzał.
- Tak? - spytał z wyczuwalną nadzieją w głosie.
- Tęskniłam za tobą - odparłam. Nie wiem, czy właśnie to chciałam powiedzieć.
- Ja za tobą też - odpowiedział z uśmiechem na twarzy, a ja wyszłam z jego pokoju. Idąc korytarzem obróciłam się jeszcze, by sprawdzić czy za mną idzie Nikogo jednak tam nie było.
***
- Stefanie znalazłeś coś? - spytała Bonnie, dokładnie przeglądając kolejną księgę.
- Nie - odparłem i uderzyłem w stos książek leżących obok.
- Uspokój się, musi być jakiś sposób - czarownica spojrzała na mnie.
- Wiesz dobrze, że dawno byśmy już coś znaleźli. W żadnej z tych ksiąg nie było wzmianki o powrotnej przemianie, zmarnowaliśmy na to miesiąc Bonnie
- Nie mów tak. Robimy to dla Eleny, a teraz kiedy jeszcze Damon jest w mieście... Musimy coś wymyślić - czarownica wróciła do przeglądania ksiąg.
- To moja wina - powiedziałem po chwili milczenia - Pozwoliłem na to, by Damon stał się kimś ważnym w jej życiu, a potem - zawiesiłem na chwile głos, po czym dodałem niemal szeptem - potem patrzyłem jak umiera, nic nie zrobiłem
- Nie mówi tak - przerwała mi Bonnie - Elena była by wściekła, gdybyś nie uratował Matta. Postąpiłeś słusznie, a Damon... niedługo znowu wyjedzie i wszystko wróci do normy.
- Mam taką nadzieje - powiedziałem i znowu zabrałem się do przeglądania ksiąg. Robiliśmy to niemal codziennie od miesiąca, a póki co, nic nie znaleźliśmy. Nawet ja zacząłem tracić nadzieje, bo gdyby istniał jakiś sposób... nawet Klaus chciałby go poznać.
***
Mistic Falls jest niezmienne. Nie ważne czy minie pięćdziesiąt lat, miesiąc, czy godzina, to miasto pozostaje takie samo. Wszedłem do Grilla, gdzie dawniej spędzałem sporo czasu z Alarickiem. Pierwszą osobą jaką dostrzegłem, był Matt. Głupi Stefan, gdyby nie uratował tego chłopaka, Elena by żyła. Podeszłem do baru i usiadłem obok Meredith.- Witaj - uśmiechnąłem się
- Damonie, co ty tu robisz? - spytała trochę zaskoczona.
- Stęskniłem się za Mistic Falls, nie cieszysz się moją wizytą?
- Jest mi to obojętne - odwróciła natychmiast wzrok.
- Dalej kradniesz wampirą krew? - spytałem nieco ciszej.
- Jeśli chcesz wiedzieć czy ratuje ludziom życie, to odpowiedź brzmi tak - powiedziała, a w jej głosie słychać było nutkę irytacji.
- I to samo zrobiłaś Elenie? Uratowałaś jej życie? - spytałem ironicznie
- Dobrze wiesz, że gdyby nie ja, Elena by zginęła.
- Czujesz się wybawczynią? Mam ci kupić koszulkę super lekarz?
- Daruj sobie. Nie masz kogo obwiniać o to co się stało, więc znęcasz się nade mną.
- Nie mam kogo obwiniać? Jeremie i Matt wywieźli ją bez mojej wiedzy. Klaus chciał wybrać z niej całą krew, Rebeka spowodowała wypadek, Stefan pozwolił jej umrzeć, a ty wstrzyknęłaś Elenie moją krew i ja nie mam kogo obwiniać? Każdy jest winny, każdy oprócz mnie.
- To wszystko było wypadkiem, nieszczęśliwym splotem wydarzeń - powiedziała niepewnie.
- I tak mówi lekarz? To tylko przypadek? - wstałem, nadal patrząc na nią.
- Takie jest życie Damonie
- Elena nie nadaje się do takiego... życia - ostatnie słowo wypowiedziałem z obrzydzeniem i ruszyłem w stronę wyjścia. Zanim doszedłem do drzwi ktoś na mnie wpadł, spojrzałem na twarzy owej osoby.
- Elena? - spytałem zdziwiony
- Damonie - usłyszałem mocny, kobiecy głos.
- Katerine - wampirzyca uśmiechnęła się natychmiast - Co ty tu robisz? - dodałem
- Tęskniłam. Spotkamy się wieczorem? Muszę z wami porozmawiać - odparła dość twardym tonem - Będę u was o dziesiątej wieczorem. Do zobaczenia - musnęła mój policzek i podeszła do baru, a ja wyszedłem.
_______________________________________________________________________
Ponad 1000 wyświetleń w dziewięć dni, nie mogę w to uwierzyć! Jesteście niesamowici!Pomysły, które podsuwaliście mi pod rozdziałem drugim, postaram się stopniowy wykorzystywać. Oczywiście nadal możecie pisać co chcecie jeszcze zobaczyć w moim opowiadaniu. :) Dziękuje również za ocenę mojego bloga (dostałam czwóreczkę) przez I ♥ Zayn. Tu możecie przeczytać ocenę i skomentować ją.